Jedni szkołę wspominają lepiej, inni gorzej. Dla jednych etap szkolny był świetnym pretekstem, żeby się zabawić, spędzić czas ze znajomymi, zawrzeć znajomości na całe życie, zakochać się i zwyczajnie miło spędzić czas, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się na lekcjach.

Inni zaś przychodzili tam jakby za karę. Każda minuta spędzona w szkolnej ławce trwała godzinę. To były istne katusze. Swoją frustrację wylewali na kolegów i koleżanki, czasem na nauczycieli, ale na pewno ich najważniejszym celem było zniszczenie wszystkim dookoła dnia, bo dlaczego ktoś ma się dobrze bawić, skoro oni tkwią w tym więzieniu i tak strasznie cierpią? Ta grupa dzieciaków nie była najliczniejsza. Była za to najgłośniejsza, a co za tym idzie, najskuteczniejsza.

Trzecia grupa uczniów przychodziła do szkoły po to, żeby… się uczyć! Tak! Naprawdę, zdarzały się takie osoby. W mojej szkolnej karierze spotkałam takich osób całkiem sporo, choć też nie było ich nie wiadomo jak dużo. Przychodzili po to, żeby nauczyć się, jak obliczyć skalę mapy, wyznaczyć wartość „X” w równaniu z jedną niewiadomą, poznać budowę komórki zwierzęcej czy napisać interpretację wiersza.

Każdy zna też kogoś, kto… po prostu do szkoły nie przychodził. Taki buntownik zjawiał się od czasu do czasu. Najczęściej tylko po to, żeby zaliczyć wszystko co niezbędne i później znowu znikał na tydzień czy dwa. Z nikim nie utrzymywał kontaktu, nie odpisywał od nikogo lekcji, a jednak często to właśnie ten tajemniczy kolega z tylnej ławki, lub koleżanka oczywiście, miał najwyższy wynik w całej klasie.

Nauczyciele zawsze faworyzują tych, którzy starają się mieć najwyższe stopnie. Słowo klucz to „starają się”. Nikogo nie obchodzą mierni uczniowie. Nieszczęśnicy, którzy traktują szkołę jak więzienie zwyczajnie działają wszystkim na nerwy i sprawiają same kłopoty.

To właśnie przykładni uczniowie są nadzieją całej klasy na to, by w końcowym rankingu mieć wyższą średnią ocen niż inne klasy. Ten ranking oczywiście nikogo, poza nauczycielami, nie obchodzi. Niemniej fajnie jest móc się pochwalić, że jest się wychowawcą wzorowej klasy.

Właśnie takie rankingi dają belfrom motywację do tego, żeby ciągnąć swoich uczniów jak najwyżej. Zmuszać wręcz do osiągania coraz to lepszych wyników. Mało jest uczniów, którzy faktycznie mają takie ambicje. I niewielu jest nauczycieli, którzy chcą uczyć dzieciaki z czystej pasji. Zazwyczaj nie mają najmniejszej ochoty panować nad całą grupą i uczyć ich tego, co tak naprawdę trafia tylko do połowy osób, a obchodzi ledwie garstkę.

skala mapy

W końcu kto przychodzi do szkoły, żeby dowiedzieć się jak obliczyć skalę mapy?

Gdyby nauka nie była obowiązkowa nauczyciele mogliby się skupić na kształtowaniu tych dzieci, które naprawdę chcą się czegoś dowiedzieć.

Oczywiście pewne jest, że spora część dzieci nigdy nie pojawiłaby się w szkole. Może i nauczyliby się pisać czy czytać, ale nie mieliby motywacji do tego, żeby uczyć się nowych rzeczy.

Bo chęć do nauki nie jest czymś wrodzonym. Ktoś musi nas tego nauczyć. I właśnie od tego są nauczyciele. Nie uczymy się tych wszystkich zupełnie niepotrzebnych nam w życiu informacji tylko po to, żeby to wiedzieć. Uczymy się tego, bo może kogoś ta wiedza zainspiruje do dalszego odkrywania tej dziedziny? Może pozwoli odkryć, co w życiu chcemy robić, odnaleźć pasję i wytyczyć sobie cel.

W życiu nie o to chodzi, żeby złapać króliczka, ale by gonić go. Tak samo w nauce nie chodzi o nauczenie się czegoś, ale o sam proces uczenia. Bo jeśli polubimy ten proces to w przyszłości będziemy mieć na tyle ambicji, by pójść na studia albo rozwijać się w inny sposób, na własną rękę.

Dla mnie przedmioty ścisłe, poza matematyką, były czymś zupełnie niepotrzebnym. Jeszcze nigdy nie przydała mi się zdobyta wiedza. Wiem jak obliczyć skalę mapy, potrafię powiedzieć za co odpowiada chlorofil albo jaki jest symbol chemiczny soli kuchennej, ale co z tego?

jak obliczyć skalę mapy

Matematyka w życiu faktycznie się przydaje, nie wszystkie działy oczywiście, ale większość wiedzy, którą zdobywamy na matematyce faktycznie wykorzystuje się w codziennym życiu. Przyznaję to nie będąc umysłem ścisłym.

Najważniejsze w chodzeniu do szkoły to zrozumieć, że nie chodzi o to, żeby za kilka lat pamiętać te wszystkie regułki, ale żeby po prostu polubić sam proces przyswajania wiedzy.

Należy docenić to, że mamy możliwość chodzenia do szkoły i nie musimy za to płacić. Szkoła nie tylko przekazuje nam wiedzę, ale też uczy nas obowiązkowości, która później przyda nam się w każdym zawodzie, który będziemy uprawiać. Nie ważne czy będziemy pracować w banku, czy w sklepie. Punktualność, odpowiedzialność i obowiązkowość to coś, co jest niezbędne.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here